Zastanawiam się czy jadąc na północ warto zahaczać o Kirkenes czy gnać prosto do Vardø. Jeżeli pojadę do tego pierwszego, to dobrze byłoby skoczyć na rosyjsko-norweską granicę i do Grense Jakobselv i może jeszcze do parku narodowego Øvre Pasvik.
Jakie są tego minusy? To dodatkowe 700 kilometrów drogi czyli jakieś 330 zł w paliwie i przynajmniej dwa dodatkowe dni. Teren ma wybitnie krajobrazowy charakter, a park narodowy Pasvik to miejsce, gdzie nie ma utartych szlaków i pełno jest niedźwiedzi, rosomaków i innej zwierzyny. Biorąc pod uwagę, że jest tam mnóstwo bagien można być prawie pewnym, że jest tam też gazylion komarów. Z drugiej strony najstarszy las pierwotny w Norwegii to kuszące miejsce.
Tak naprawdę to tę część podróży traktowałbym tylko na zasadzie zwiedzania z samochodu.
Jadąc do Vardø i dalej do Hamninberg pokonałbym znacznie mniej kilometrów. W tej części trasy odwiedziłbym jedyne norweskie miasto w strefie arktycznej i zobaczył kilka miejsc, gdzie bytują tysiące ptaków. To raczej chcę zobaczyć, choć nie jest na pewno na szczycie mojej listy podróżniczej.
Wyżej na liście jest klif Tanahorn, który znajduje się nieopodal miejscowości Store Molvik. Przejazd z Hamninberg to jedyne 331 km (link do mapy). Wysoki na 270 metrów kilf, fantastyczne widoki i kosmiczny krajobraz dookoła przygotuje mnie na, jak dotąd, najciekawsze wyzwanie na trasie.
Na szczycie listy jest Mehamn, a dokładniej to przylądek Nordkinn – to wysunięty najdalej na północ kawałek kontynentalnej Europy. Podkreślmy kontynentalnej, bo niby Nordkapp jest najdalej, ale jest na wyspie. Wyprawa na Nordkinn to jest pewne wyzwanie. 24 kilometry w jedną stronę przez pustkowie bez zasięgu sieci komórkowych, z częstymi mgłami. To przynajmniej dwa dni wyprawy, gdzie poza mapą (250 koron) przyda się kompas oraz może GPS. Dojazd ze Store Molvik to raptem 342 km (mapa dojazdu). Parking przy lotnisku i fru w drogę. Mam w planach zabrać tam ze sobą butelkę piwa Koniec Świata z Pinty. W końcu takie miejsce zasługuje na toast!
Kolejny drobny skok (415 km, mapa) to już Nordkapp. Tam, poza samym przylądkiem mam zamiar wybrać się też piechotą na Knivskjellodden – faktycznie najdalej na północ wysunięty kawałek Europy.
Wychodzi na to, że wariant krótszy to jakieś 1800 km (jakieś 850 zł w paliwie). Wariant dłuższy to 2500 (1080 zł w paliwie). Do tego dochodzą przynajmniej 2 campingi (około 250 zł) i mapa (130 zł). I cóż tu czynić?